Nasza historia cz.6

Zastanawiające jest to, że motywacje do kontynuowania tego wątku ( a zbliżamy się do końca tej historii)przychodzi w momentach totalnego smutku i rozpaczy jak i szczęścia oraz takiego poczucia bycia ważnym dla Ciebie. Jak jeden człowiek (czyli Ty) może budzić tak skrajne emocje? Dzisiaj mam dzień ten drugi, dzisiaj czuję się przez Ciebie zaopiekowana, wysłuchana i ważna. Ciekawe co będzie jutro...w moje urodziny?

Ale wracając do historii, mamy rok 2021. Prawie rok pandemii za nami. Z tego powodu nie odbędzie się nasza coroczna firmowa impreza. Firma wpada na przeprowadzenie gali wręczenia nagród online. W końcu, po tylu latach otrzymujesz nagrodę, która należała Ci się od dawna....jestem taka z Ciebie dumna a jednocześnie ciekawa tego co powiesz, czy wspomnisz chociaż słowem o mnie...ale to taka cichutka nadzieja i raczej nie pokładam w tym dużej nadziei. Niestety pandemia się nasila i wracamy ponownie do pracy zdalnej. Gala finalnie się nie odbywa, ale po miesiącu dostajemy w linku filmy z osobami, które otrzymały w tym roku nagrodę. I w końcu jesteś i Ty....słucham i niedowierzam temu co słyszę...Ty nie tylko wspomniałeś słowo, po prostu powiedziałeś, że ta nagroda w równym stopniu należy się również mi i dziękujesz mi za pomoc, wsparcie, że się nam udało. Do tej poty gdy o tym myślę mimowolnie się uśmiecham...mam ten filmik na telefonie i w tych gorszych momentach albo gdy chcę Cię zobaczyć lub usłyszeć Twój głos puszczam go sobie i uśmiech zawsze wraca...ile dostałam w tym dniu telefonów od osób, który Mi gratulowały, gratulowały i tej pracy i sukcesu ale przede wszystkim gratulowały mi Ciebie i doceniali to jak się zachowałeś. Byłeś jedyny w historii, który wspomniał o tak mało znaczącej funkcji w zespole jaką pełniłam i ja. Zawsze Ci będę za to wdzięczna. Tylko, że na wspomnieniu o mnie nie skończyłeś. Byleś na tyle uczciwy i oddany, że podzieliłeś się ze mną swoją pienieżną nagrodą.. pytając się jeszcze mnie czy kwota będzie dla mnie ok...what?, nie chciałam w ogóle słyszeć o tych pieniądzach, to była Twoja nagroda. Oczywiście, Ty zrobiłeś tak jak chciałeś, po prostu przelałeś mi te pieniądze na konto, wiedziałeś, że chciałam kupić rower i te pieniądze były na ten cel...i kupiłam różowy rower z wiklinowym koszem i ten rower jest po prostu od Ciebie. Jego widok cieszy mnie każdego dnia i zawsze będzie mi się kojarzyć z Tobą. To był tez rok, kiedy pierwszy raz, świadomie, chciałam Cię wkurzyć i oczywiście mi się to udało... "Jeżeli chcesz tak rozmawiać to lepiej żebyś już nic nie pisała...", nie wiem czemu, ale bawią mnie te słowa, chyba przez to, że po prostu oczami wyobraźni widziałam jaki miałeś wtedy wyraz twarzy, jaki byłeś wkurzony i to było urocze. Po otrzymaniu tej wiadomości, zadzwoniłam do Ciebie pytając czego mam nie mówić...po wymianie zdań, już po chwili w Twoim głosie było słychać lekki uśmiech, w moim również i to była jedyna nasza sprzeczka, chociaż nie wiem czy w ogóle można to tak nazwać. To jest w sumie dziwne, że my tak naprawdę nigdy się nie pokłóciliśmy, zastanawiałam się nad tym, czy było to spowodowane tym jak ważny jesteś dla mnie, i że wiele rzeczy trzymałam w sobie, nie wiem tego i pewnie nigdy się tego nie dowiemy, ale mimo tego ten stan bardzo mnie cieszy. Ranyyy, mam tyle dobrych wspomnień związanych z Tobą i cały czas boję się, że zapomniałam czegoś co było dla mnie takie istotne, ale staram się najlepiej jak mogę. To był rok, w którym udało mi się spełnić moje kolejne marzenie, wyjazd za granicę na full wypasie. Udało się zorganizować wycieczkę na Zakynthos i to jeszcze w gronie 2 koleżanek a nie samej. Mamy umówione urlopy, Ty chcesz pójść w końcu na 2 tygodniowy urlop, dawno na takim nie byłeś. Zostawiamy lukę w kalendarzu we wrześniu, w tygodniu gdy są moje urodziny będziemy oboje w pracy. Mój urlop jest pierwszy, dwa tygodnie przed rozpoczęciem tego urlopu dostaję od Ciebie sms. Niedziela, wieczór, "M. jutro nie jadę..." pytam się co się stało, odpisujesz, że prawie byś się zabił wczoraj i że zadzwonisz do mnie za 30 minut bo A. jest obok. Strasznie się zdenerwowałam, wysłałeś mi jeszcze sms, żebym się nie denerwowała z jakąś śmieszną buźką, no cały Ty. Czekałam na ten telefon siedząc wręcz jak na szpilkach, w końcu dzwonisz i dowiaduje się tego jak blisko byłeś od naprawdę dużej tragedii...dzisiaj jak o tym myślę to naprawdę wierze w to, że tam na górze jest ktoś kto nad Tobą czuwa. Przesyłasz mi zdjęcie wypisu karty ze szpitala, nie brzmi to super...całą noc nie mogłam usnąć, cały czas myślałam o Tobie i o tym, że mogłabym Cię już więcej nie zobaczyć, nie usłyszeć...Nie,nie....nie dałabym rady. Następnego dnia w pracy o wypadku wiem tylko ja i F. nie chcesz się tym dzielić z innymi, więc i ja też nic nie mówię. Wiem, że chcesz w jakiś sposób poprawić mi humor i nie chcesz żebym się o Ciebie tak zamartwiała, a wiesz, że tak na pewno jest. Wysyłasz mi swoje zdjęcie w różowym czymś, idealny kolor pod Ciebie. Przychodzą wyniki, okazuje się, że miałeś dużo szczęścia, musisz przez kilka miesięcy uważać na siebie ale ogólnie nie będzie większych problemów. Mój urlop się zbliża, nie chciałeś słyszeć, żebym go odwoływała, ale ja postawiłam na swoim. Nie mogłam zostawić Cię na 2 tygodnie, skróciłam swój urlop tylko do mojego wyjazdu za granicę. Wiem, że Ty na pewno zrobiłbyś podobnie, przyjaciół nigdy nie zostawia się w potrzebie...a My mimo wszystko, mimo tych łez, przyjaciółmi jesteśmy. Będąc na wyjeździe, na 2 dzień już pisałeś kiedy wracam, to mimo wszystko było bardzo miłe. Oczywiście urlop urlopem a kontakt i tak musi być między nami, nawet gdy dzieli nas tysiące km. Na wyjeździe najważniejsze dla mnie to kupienie dla Ciebie prezentu, wiem co Ci się spodoba. Bardzo za Tobą tęsknię, nie widziałam Cię już od 3 tygodni, to bardzo długo...

Dalszy ciąg, zostawiamy na kolejny dzien....

Komentarze

Popularne posty